Author picture
EWA tylec
EWA tylec

Podróżowanie nie jest kwestią pieniędzy, tylko odwagi. Paulo Coelho

Sycylia – początek był trudny

Sycylia – początek był trudny

Udało się! Dotarliśmy na Sycylię. Jeśli nie wiesz skąd ta ekscytacja to odsyłam cię do poprzedniego wpisu (KLIK).

Hasłem przewodnim tego wyjazdu od początku była “przygoda”. Czasem jestem wdzięczna, że człowiek szybko zapomina o tym co złe – pamięć wybiórcza sprawdza się nie tylko w macierzyństwie 🙂 Chociaż cała ta historia może zabrzmieć jak koszmar, to uwierz, że krajobrazy i inne cudowności zrekompensowały trudy.

Jadąc na lotnisko, byliśmy jak na szpilkach. Na szczęście lot nie został odwołany, odprawa miała odbyć się zgodnie z planem. Poczuliśmy ogromną ulgę, kolejnego odwołania chyba już byśmy nie znieśli. Radość nie trwała zbyt długo… Tuż po wejściu na pokład samolotu oznajmiono, że odlecimy z dwugodzinnym opóźnieniem (lotnisko w Katanii było czyszczone z pyłu). Musielibyście widzieć wymianę spojrzeń, która wystąpiła między mną a mężem – wyobraźcie sobie to uczucie, kiedy próbujemy ogarnąć dzieci, a dostajemy informację, że posiedzimy w tym zamkniętym, dusznym samolocie dodatkowe dwie godziny. O dziwo poszło lepiej niż myśleliśmy, wydaje mi się że my znieśliśmy ten fakt gorzej niż maluchy. Lądowanie w Katanii było kolejnym momentem ulgi, ale okazało się że to nie koniec przeprawy.

Przekonani, że teraz będzie już z górki, poszliśmy po bagaże…na które czekaliśmy dodatkowe 2 godziny. Zmęczenie coraz mocniej dawało się we znaki i nam i dzieciom. Wierzcie lub nie, ale takiego chaosu, dezorganizacji i dezinformacji nie widziałam nigdy – z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to najgorsze lotnisko na jakim byłam.

Ok – mamy bagaże – teraz na pewno będzie już z górki. O jakże się myliłam. Pozostało odebrać samochód z wypożyczalni, tylko wypożyczalni okazało się są tam dziesiątki, a na dodatek kompletnie nieoznakowane, ekstremalnie rozrzucone, a o jakąkolwiek informację ciężko. 20 minut kręcenia się po terminalu z bagażami i marudzącymi dziećmi zaprowadziło nas do odpowiedniej wypożyczalni, jakieś 5h później niż wynikałoby to z naszego planu. Co jeszcze zabawniejsze, przed nami na odbiór samochodu czekało 7 osób. Myślę, że możesz sobie wyobrazić towarzyszący nam koktajl emocji – dość ciężkostrawny. Kolejne 2 godziny czekamy do stanowiska odbioru tylko po to, żeby dowiedzieć się że nie ma dla nas auta, bo się spóźniliśmy…W końcu znaleźliśmy samochód w innej wypożyczalni, tylko kosztowało nas to 3x więcej niż zakładaliśmy. Ratunek nadszedł. Zapakowaliśmy sfrustrowane dzieci, bagaże i ruszyliśmy w okolice Taorminy.

W tej sytuacji chyba najbardziej zaskoczył mnie spokój wszystkich, nawet najmłodszych uczestników tej farsy. Miałam poczucie że wszyscy, choć maluchy kompletnie nieświadomie, w pełni wspieramy się w tej tragicznej sytuacji. Kto ma dzieci ten wie, jak ciężko jest poradzić sobie w stresujących a zwłaszcza zaskakujących sytuacjach. Tymczasem przeszliśmy przez ten koszmar obronną ręką, bez dodatkowych złości i niepotrzebnych konfliktów. A dalej było już naprawdę cudownie! Rano świat wyglądał inaczej.

Piszę ten wpis żeby pokazać Ci, że podróż jest nieprzewidywalna. Najlepszy plan nie uchroni przed czynnikami, na które nie mamy wpływu. Prawda jest jednak taka, że nawet katastrofalne zbiegi okoliczności nie przekreślają cudownego czasu i wspaniałych wspomnień. Podróżując z dziećmi nasze nastawienie i reakcje są tym co wpływa na reakcje całej rodziny oraz dalszy rozwój sytuacji.

 

Ale mówiłam, że dalej było pięknie! Zapraszam cię do pozostałych wpisów o podróży na Sycylię:

  •  artykuł 1.